16 grudnia 2008

WBW Beatbox 08

Najmocniejsza 8mka.
Wg mnie ciągle nie doczekaliśmy się mistrza polski pokroju Bladego i Zgasa, ale poziom 8mki był na prawdę świetny.


Arczi - top5 polski jak dla mnie (wliczając Bladego i Zgasa). Brak show i sceniczności MOCNO go osłabia na takich bitwach, szkoda. Beatboxowo mistrz
Mario - dało się poznać, że jest dobry
Minix - wg mnie po prostu bardzo dobry beatboxer. Taki "typowy bboxer" w najlepszym wydaniu
Mofo - tak samo jak Minix, ale "typowy" w nieco innym kierunku. Dużo coverów, wszystko ładnie zrobione. Zero powtórzeń, widać że ma co beatboxować. Poza tym spoko typ, co jednak na scenie też widać
Pejot - autor chyba najlepszego wyjścia na wbw 2008 - dubstep w zwycięskiej walce z Zorakiem. Największa energia, najbardziej różnorodny i wszechstronny zawodnik
Piter Pan - głośna, mocna, prosta perka + wysokie, głośne, mocne scratche wokalne + głośne, mocne krzyki. Na prawdę dobrze to robi, ale właściwie tylko to katował przez wszystkie rundy. Dlatego mocno mnie zdziwił komentarz do mikrofonu Procenta trzymajnego na wysokości brzucha po tym jak dostał słabe brawa w walce z Mofo. Nie "Warszawa" a "monotonność"
Sot - trochę mi przypominał postać z kreskówki w niektórych walkach. Kreskówka nie dla mnie, ale niektóre bity na prawdę konkretne. Idzie w ciekawą stronę
Zorak - jedyna osoba przy której zobaczyłem, że głośność beatboxu rzeczywiście MA znaczenie i może pomóc. W czasach mikrofonów, Killa Keli i Bladego Krisa jesteśmy przyzwyczajeni, że cichy beatbox jest niesamowitą sieką na mikrofonie. Zorak pokazał, że głośny beatbox zrobi jeszcze większy rozpierdol. Właściwie cały czas szybki, głośny bit z losowymi sfx'ami co kilka sekund. Bardzo dobry freestyle, dosyć monotonnie. Największy power w brzmieniu

Organizacyjnie chyba najlepiej. Dobry, duży klub, który okazał się nie być pusty (a wręcz pod koniec imprezy mimo rozmiarów klubu było tam ciasno, co jest niesamowitym postępem). Nagłośnienie dobre, oświetlenie przeciętne ale poprzednie edycje przyzwyczajały nas do tragicznego. Werdykty jury też bez zarzutu, może poza jednym...

Finał. Top 2 imprezy było słychać po pierwszej turze walk eliminacyjnych. Pejot i Zorak. O ile sami byli wyraźnie lepsi od pozostałych, to poziom Pejota i Zoraka był rzeczywiście wyrównany. A właściwie największym problemem była ich "różność" - coś jak Kela vs Rahzel, ciężko porównać. Za Pejotem przemawiała energia, różnorodność materiału jak i dźwięków, show, sceniczność i charyzma. Za Zorakiem pierdolnięcie, głośność i szybkość. Chciałbym przesłuchać finał jeszcze raz, żeby się upewnić, jednak raczej to Pejot był wg mnie trochę lepszy, chociaż jego finałowy występ nie był tak dobry jak się spodziewałem. To Pejota -jakby to ode mnie zależało- wysłałbym na Mistrzostwa Świata. Ale jeżeli ktoś uważa, że Zorak był lepszy, to go zrozumiem. Nie da się tutaj wskazać jednoznacznie lepszego.

Gratulacje dla wszystkich uczestników. Top8 w 2008 to duży sukces ;)

15 grudnia 2008

MySpace

Mam majspejsa! :)
myspace.com/wigbeats


18 listopada 2008

Wstęp (...) Zakończenie

Człowiek najwięcej zapamiętuje z tego, co się dzieje na początku i na końcu. Teraz w kontekscie koncertów beatboxowych.

"Ostre pierdolnięcie na początku i zakończenie z klasą" możnaby narysować mniej więcej tak "OOooOO", gdzie im większa/grubsza litera, tym większe "WOW!".
Jednak grając Projektowo dążę do tego, żeby koncert pod względem "zajebistości" kawałków rozwijał się mniej więcej następująco "ooOOOO". Dlaczego tak?

"To wszystko naprawdę idzie z jednego ryja!?"
Beatbox ciągle nie jest mocno znany. Ludzie tacy jak Blady mocno to zmieniają, jednak póki 10 na 10 ładnych polek nie odpowiada twierdząco na pytanie "wiesz co to jest beatbox?"*, warto z tego korzystać. To właśnie pierwszy raz z beatboxem jest najbardziej magiczny, niesamowity i podniecający. Więc nie przesadzę jak powiem, że "p t pf t" jako pierwszy beatbox usłyszany przez bb-dziewicę zrobi na niej większe wrażenie niż Kenny Muhammad z zajebistym Waterem po 20 minutach koncertu. Dziewicze "p t pf t" zrobi nawet większe wrażenie niż któryś z kolei występów Josepha!

"OOooOO" ma przedstawiać EMOCJE podczas koncertu a nie skomplikowaność beatboxu. Za to żeby wywołać takie emocje, warto robić bity mniej więcej coraz lepsze: "ooOOOO".

oo - "WOW! To wszystko idzie z jednych ust! Jak on to robi!?"
O - "omg, on umie jeszcze więcej! Dwa dźwięki JEDNOCZEŚNIE!?"
O - "kozak"
OO - "[klaszcze, krzyczy, rzuca bieliznę]


17 listopada 2008

Początek (...) Koniec

Człowiek najwięcej zapamiętuje z tego, co się dzieje na początku i na końcu - na temat tego zdania napiszę dwie kolejne notki.

Nie jest to na pewno fakt niezbędny do życia, ale z pewnością dzięki swojej prostocie (jedno zdanie) i różnorodności zastosowań jest cholernie przydatny. 
Lubię proste, konkretne i gotowe do zastosowania zasady/reguły/wskazówki. Jednozdaniowe Tricks&Tips'y które mogą ułatwić życie. Od "zaciskaj gardło przy skreczach" poprzez "pasek powinien być koloru butów" do "nie musisz zdejmować spodni do kolan jak sikasz".

Oczywiście wszystkie zasady można łamać. Jednak cały czas uważam i jeszcze nic nie wyprowadziło mnie z ewentualnego błędu, że dobrze robić to świadomie.

Człowiek najwięcej zapamiętuje z tego, co się dzieje na początku i na końcu. Środek pomija. Co z tego?

Prezentacja z polskiego: rzeczy, które umie się najlepiej upchać na początek i koniec a tematy gorzej opracowane przememłać gdzieś w środku. Lub w drugą stronę - ucząc się gotowej prezentacji położyć większy nacisk na opanowanie wstępu i zakończenia.

Klasówka z biologii: uczyć się w seriach np po 20 minut zamiast przysypiać przy trzeciej godzinie wkuwania kolejnych bakterii i ich chytrych sposobów na rozmnażanie. Uczyć się na tyle długo, żeby coś skumać ale i na tyle krótko, żeby wykorzystać ten "początkowy zapał".

Koncert: ostre pierdolnięcie na początku i zakończenie z klasą.

12 listopada 2008

Definicja


BEATBOX, sztuka tworzenia muzyki za pomocą narządów mowy.
źródło: Wigipedia

Żeby było jasne o czym ja tu w ogóle mówię ;)

10 listopada 2008

Przełomowe momenty

Do bardziej przełomowych momentów w polskim beatboxie można na pewno zaliczyć beatbox na płycie Paktofoniki w wykonaniu Sota, beatbox na festiwalu w Sopocie w wykonaniu Bladego Krisa i beatbox w finałach komercyjnego Got Talent w wykonaniu znowu Bladego.

Podoba mi się ten program. Obejrzałem na razie tylko 3cie półfinały, ale przynajmniej w nich zabrakło dziwolągów a la beatbox z krzesłem na brodzie, mówienie od tyłu wyuczonych wcześniej fraz czy granie łyżką na kaloryferze umazanym kiślem. Dobra nowina, bo właściwie o każdym z uczestników 3cich półfinałów można to w potocznym znaczeniu powiedzieć - mają w czymś talent*.

Myślałem, że Blady odpadnie. Nic się nie paliło, nikt nie tańczył w tle, nikt nie był 15-letnią dziewczynką. Nie żebym miał coś do innych uczestników - NIE MAM. Po prostu występ Bladego był najbardziej „SZARY”. Zero świecidełek etc, było po prostu ciemno.



Bardzo się ucieszyłem jak okazało się, że przeszedł. Wielu ludzi właśnie dzięki/przez Got Talent będzie miała swoją pierwszą styczność z bboxem. I fajnie, że zobaczą tam właśnie Krzysztofa, który poza zajebistym beatboxem jest także bardzo inteligentnym człowiekiem. Dobrze, że przynajmniej dla ludzi wychowanych na Got Talent bboxer nie będzie synonimem dresa narkomana plującego pod klatką. Czy coś ;)


* - większość ludzi wg mnie trochę za bardzo wymachuje niektórymi zwrotami jak np "on ma talent!". Właściwie to robią to przy każdej okazji jak ktoś jest w czymś wyraźnie lepszy od społeczeństwa. Zazwyczaj jednak to nie jest talent tylko ciężka praca. Sam uważam, że jeżeli talent to jakieśtam losowo rozdane "pomoce" w jakiejś dziedzinie, to u mnie w kategorii "talent do beatboxu" te pomoce są ujemne. Mimo to jestem niezły. Lepszy od społeczeństwa, a talent to nie jest. W grubej większości przypadków zwrot "on ma talent!" powinno się zastąpić prostym "jest zajebisty". Ale to pierwsze też miło usłyszeć ;)

7 listopada 2008

27 października 2008

Click & Kick & Roll

Click, clickroll, kickroll – te trzy dźwięki sprawiają początkującym beatboxerom chyba najwięcej kłopotów (jeszcze tylko ten nieszczęsny keh). Przynajmniej takie odnoszę wrażenie czytając kolejne prośby beatboxerów na forum czy też na gadu lub gronie.

Co było pierwsze: click czy clickroll? Najprawdopodobniej click, jednak niektórzy na pewno nauczyli bądź nauczą się clicka najpierw poznając clickrolla, albo nawet bass oparty na clickrollu (ten bass, tak często używany przez Kennego Muhammada czy Bladego Krisa).

Przedstawię tutaj dwa sposoby na nauczenie się clicka – jeden uczący rzeczywiście pojedynczego clicka, później przechodząc na clickrolla a na końcu na bass oparty na clickrollach i drugi sposób uczący clicka, jednak zaczynając od bassu opartego na clicrollach, poprzez clickrolla, na pojedynczym clicku kończąc.

Click & Roll & Bass
Najważniejsze i być może najtrudniejsze jest ustawienie języka. Trzeba zawinąć jedną stronę języka do góry pod kątem większym niż 90 stopni. Niektórzy robią clicki bardzo na boku (powietrze dostaje się do jamy ustnej np. trochę bardziej z prawej strony), inni robią je bardziej na środku języka.

Teraz, upewniając się, że cała ścianka języka dokładnie przylega do podniebienia (tak, żeby powietrze nie mogło się dostać do gardła) należy delikatnie wciągnąć ustami trochę powietrza do jamy ustnej (nie do płuc, więcej o tym tutaj). Oczywiście na początku powietrze nie może przejść, bo język blokuje mu drogę, jednak po wytworzeniu odpowiedniego ciśnienia (im mocniej dociskamy język, tym większe ciśnienie jest potrzebne) język „odskoczy” na chwilę do tyłu pod naciskiem powietrza, po czym znowu cofnie się do podniebienia jak ciśnienie zmaleje.

To wszystko. Click to nic innego jak ustawienie języka i wciągnięcie odrobiny powietrza. Jednak to szczegóły są istotne.

Jeżeli opanujemy pojedynczego clicka, clickroll nie powinien już sprawić większych problemów. Teraz wystarczy wciągnąć nieco więcej powietrza (jednak ciągle tylko do jamy ustnej), pozwalając, żeby język po wytworzeniu dźwięku opadł a po chwili pod wpływem ciągłego napływu powietrza znowu się oderwał, tworząc kolejnego clicka. W ten sposób można wytworzyć kilka, a nawet kilkanaście pojedynczych, bardzo szybkich (jednak tempo można w pewnym stopniu regulować) clicków.

Mając opanowanego clicka i clickrolla, nauka basu opartego na tych dźwiękach powinna być kwestią kilkunastu sekund (czas potrzebny na dokończenie akapitu i spróbowanie samemu ;). Wystarczy zrobić normalnego clickrolla, jednak wciągając powietrze do płuc. To wszystko. Teraz warto poeksperymentować z brzmieniem zmieniając siłę nacisku języka na podniebienie czy ustawienie ust i języka.

Clickroll Bass* & Roll & Click
Najważniejsze i być może najtrudniejsze jest ustawienie języka. Należy zawinąć jedną stronę języka do góry pod kątem większym niż 90 stopni. Niektórzy robią clicki bardzo na boku (powietrze dostaje się do jamy ustnej np. trochę bardziej z prawej strony), inni robią je bardziej na środku języka.

Teraz, upewniając się, że cała ścianka języka dokładnie przylega do podniebienia (tak, żeby powietrze nie mogło się dostać do gardła) wciągamy do płuc powietrze. Nie za szybko, nie za wolno, płynnie, bez „szarpnięć”, żeby można było łatwiej dostosować w trakcie ułożenie języka. Podczas wciągania powietrza język powinien szybko odskakiwać i z powrotem wracać do podniebienia, tworząc charakterystyczny dźwięk.

Z doświadczenia widzę, że tą metodę załapuje trochę więcej osób. Jednak jest to mocno indywidualne. Sam zaczynałem od clicka, ale to dlatego, że o basie jeszcze nie słyszałem i nie znałem tej "odwróconej" ścieżki rozwoju. Bass na clickach wymaga mniejszej prezycji od samego clicka. Dodatkowo podczas wciągania powietrza do płuc przez np 10 sekund można na chama eksperymentować z ułożeniem języka.

Najczęstszym błędem tutaj jest trzymanie języka za sztywno, czy też za mocne przyciskanie go do podniebienia. Jeżeli słyszycie niezdrowy, szarpany dźwięk (kojarzy mi się to trochę z agresywnym dmuchaniem nosa, ale jakby się nad tym zastanowić, to właściwie nie są to zbyt podobne dźwięki), to znaczy, że trzeba rozluźnić język.

Po nauczeniu się basu, żeby zrobić clickrolla robimy to samo, tylko że wciągając powietrze do jamy ustnej (to będzie pewnie najtrudniejszy moment – „jak to do jamy ustnej?” – tutaj). Z kolei przejście z clickrolla na clicka to po prostu zmniejszenie ilości dostarczanego powietrza i zamiast wciągać je płynnie, wciągamy tylko jedną, krótką wiązkę.

Kickroll
Jest wiele metod robienia kickrolla. Z kolei każdą metodę można użyć na kilka/naście/dziesiąt/set/nieskończoną ilość sposobów. Są w beatboxie dźwięki, o których można powiedzieć „rób to tak i tak”. Jednak na pewno nie jest to kickroll. Kickroll to dosyć indywidualna sprawa. Tyle kickrolli ilu beatboxerów. Prawie.

Do sławniejszych kickrolli należą kickrolle Killa Keli (bardzo techniczne, głośne, dosyć szybkie), Otha Majora (szybkie, robione na powietrzu z jamy ustnej, można więc dodać do nich linię melodyczną, jednak raczej ciche i brzmiące gorzej od tradycyjnych kicków), „Kundle” (łatwe, proste, skuteczne, większość śmiertelników nie odróżni ich od tych Keli) i Tyte’a (bardzo szybkie, słabe brzmienie). Wszystkie mają swoje wady i zalety, wszystkie mogą być naprawdę rewelacyjne. Serio, nie ważne jakiej używasz metody – ważne jak potrafisz ją zastosować.


* - to nie jest „oficjalna” nazwa tego dźwięku. Żaden dźwięk w beatboxie nie ma swojej oficjalnej nazwy (więcej o tym tutaj), jednak click i clickroll są przynajmniej powszechnie rozumiane. Nazwy „clickroll bass” używam dla potrzeb tego artykułu. Nie twierdzę, że tak powinno się nazywać ten dźwięk, jednak jest to jedyna sensowna nazwa jaka mi przyszła do głowy. A przecież nie będę pisał tutoriala jak zrobić „ten niski dźwięk, co go często robi Blady”.

15 września 2008

IYMOK by wigi



Kolejny copy-pastle z else, tym razem krótki opis najsławniejszego kawałka/covera beatboxowego na świecie - If Your Mother Only Knew. Kawałek, w którym występują jednocześnie wszystkie trzy znane mi sposoby na zrobienie bitu i słów jednocześnie w beatboxie. Mocno edukacyjny kawałek!

_____________


IYMOK by wigi

w IYMOK użyte zostały różne iluzje dostępne na rynku (oO). Rahzel nie ograniczył się do wstawienia stopy i werbla przy odpowiednim słowie.

1. stopa/werbel przed odpowiednim słowem (np. "p p-if your")
po prostu minimalnie przed słowem robisz stopę/werbel (ale nie zamieniasz pierwszej litery na dźwięk perkusyjny - wszystkie litery zostają).

2. stopa/werbel pomiędzy sylabami / "w środku słowa" (np. "p p-on p pf-ly knew")
to jest użyte razem z punktem 3cim:

3. stopa/werbel w trakcie spółgłoski nosowej (m/n) (np. "m..pf..other")
only: mówisz "on" ustami i płynnie przechodzisz na nos (wydając pomruk... typu "nnn"). w trakcie 'mruczenia' robisz stopę i werbel, po czym znowu przechodzisz na usta i kończysz słowo - "...ly"
mother: m z nosa, werbel, przejście na usta.

wygląda to mniej więcej tak:

p p-if your m..pf..other p p-on..p pf..ly knew p-(knew) pf

zwróć też uwagę na to, że Rahzel nie przypadkiem robi ten utwór rozmytym, miękkim, niewyraźnym głosem - wszystko po to, żeby sprawić jeszcze większe wrażenie dwóch ścieżek "at the same time".

13 września 2008

Khysz!

Beatboxing jest młody. Młody, a co najgorsze mocno nieogarnięty. Na scenę wkroczył Bee Low i zorganizował oficjalne mistrzostwa świata... i to właściwie koniec "oficjalnych" rzeczy w beatboxie.

Bardzo często początkujący beatboxerzy zagadują do mnie na gadu i pytają np jak się robi werbel psz. Jak się robi K? Jak się robi Kh, kH, Pfs, pfsh i PfU? To tylko forma zapisu!

O "oficjalną" nazwę dźwięku w beatboxie ciężko. Ale nie ma się co czepiać, jeden dźwięk mogło w tym samym miesiącu wymyślić niezależnie 10 osób z 8miu różnych miejsc na świecie. Każdy to sobie jakoś nazwie i mamy burdel. Właściwie należałoby się słuchać najgłośniejszego... pada na Humanbeatbox.com. Więc nazwy dźwięków na HBB można wg mnie uznać może nie tyle za oficjalne, co przynajmniej za ogólnie przyjęte.

Nie można jednak mylić nazwy dźwięku z jego zapisem :) Zapis to w jeszcze większym stopniu indywidualna sprawa niż nazewnictwo dźwięków. Bo właściwie czym się różni Psz od Psh? ...Psz robi polak? oO

Pf, pf, pff, pF, F - to może być 5 różnych dźwięków jak i jeden ten sam, prawdopodobnie classic snare. To jest mocno indywidualna sprawa, która w wielkim stopniu zależy od warsztatu konkretnego beatboxera. Jeden beatboxer robi tylko jeden dźwięk "pf-podobny" i zapisuje go jako "pf", z kolei co ma zrobić Fet mając jakieś 4-6 różnych werbli na wydechu robionych na podstawce klasyka? Ustali swoje nazewnictwo w zależności od własnych potrzeb.

Niektórzy piszą "pf", inni "Pf"... ja na przykład często używam dużej litery na akcentach. A i to w zależności od bitu, bo niektóre tego nie wymagają albo potrzebują czegoś zupełnie innego. Chyba Blady albo Arczi zapisywali klasyk jako "F", co też zdaje się być mądre. Niektórzy keha zapisują jako "Keh", ja wolę napisać "K", żeby mieściło się w potencjalnej/wyimaginowanej kratce a "k" mam zarezerwowane na rimshoty (i tutaj też mały rebus, bo co jeżeli akcent będzie na rimshocie?).

Podsumowując ten mocno nieogarnięty wpis - nie ma oficjalnego zapisu w beatboxie. Ani dźwięków, ani bitu. Jedyne, co można uznać za 'prawie-ustalone' to nazwy dźwięków spisanych na HBB, chociaż ja i tego nie przestrzegam bo pomimo jakotakiej znajomości angielskiego (haha!), z tutoriali Tajta skumałem chyba tylko ten o stopie ;)

8 września 2008

Wig tańczy z gwiazdami

No co?! :)
Namierzone przez Susła

3 września 2008

Podstawy beatboxu by Michael



Jak niedawno pisałem, w Polsce brakuje ludzi, którzy chwyciliby polski beatbox za jaja i poprowadzili jak należy. Tyczy się to zarówno koncertów jak i innych form "wspomagania" beatboxu.

Bez wątpienia najbardziej zasłużoną osobą w Polsce jest Tik Tak. Jego strona to pieprzony klasyk i można ją uznać za matkę WIELU polskich beatboxerów... a także naprawdę wielu z poza naszego kraju. Następnie powstało beatboxforum założone przez Linka, ale nie było odpowiednio pielęgnowane i podupadło. Później pojawiło się Beatelse.com i Beatbox.pl. Wszystkie te strony miały bardzo znaczący wpływ na polski beatbox.

Else powstało 3 lata temu, pojawiło się kilka wywiadów z na prawdę zajebistymi beatboxerami i jeszcze kilka ciekawych rzeczy, jednak w zasadzie od jakiś 2.5 lat strona żyje wyłącznie dzięki forum. Tam beatboxerzy pokazują swoje nowe nagrywki, oceniają starania innych, battlują się, pytają, doradzają i inne takie bzdury, które się robi na zajebistych forach. Tyle że bardzo niewiele osób wykazuje się prawdziwą inicjatywą wykraczającą poza ocenienie minutowej mp3ki. Bosiu napisał tutorial do FL'a i to właściwie wszystko, co sobię mogę aktualnie przypomnieć.

I pewnego dnia pisze do mnie na gg Michael, pokazuje swój artykuł o podstawach beatboxu i prosi mnie o zerknięcie na to i powiedzenie co o tym myślę. Pomijając sam artykuł, który był bardzo dobrze napisany, oto co myślę - ZAJEBIŚCIE! W końcu ktoś, komu się chce poświęcić 2 godziny po to, żeby pomóc WIELU przyszłym i niektórym obecnym beatboxerom. Oby więcej takich akcji!


7 sierpnia 2008

Ćwiczenie #1 - Beatboxowy Mash-Up!

Ktoś mi ostatnio powiedział, że coś takiego jak podzielność uwagi nie istnieje... ale po wymianie zdań doszliśmy do nic nie wnoszącego porozumienia, że może to się po prostu inaczej nazywa, jednak na pewno umiejętność robienia kilku rzeczy jednocześnie można ćwiczyć. I pierdole czy to się rzeczywiście dzieje w tym samym czasie, czy mózg szybko przełącza tryby i robi te rzeczy na zmianę... Nieważne. Ważne, że w czymś takim można być lepszym lub gorszym (kobiety są w tym podobno lepsze, chociaż z doświadczenia widzę, że to JA jestem lepszy ;)

Perkusiści są lepsi. Każda kończyna robi coś zupełnie innego i rusza się niezależnie od pozostałych. Pianiści jedną ręką grają jakąś melodyjkę, 2gą dodają coś, co możnaby nazwać linią basu a nogą przedłużają/skracają dźwięki. My mamy nieco mniejsze pole do popisu, bo mamy tylko jedne płuca, jedne usta i jedną jamę ustną... Jednak 2 dźwięki da się zrobić (przed ostatnia notka).

Nie lubię robić 2ch dźwięków na raz, ale to ćwiczenie/zabawa to wyjątek. Zajebiście wyrabia podzielność uwagi, zajebiście miesza we łbie i może też robić niezłe wrażenie. To ćwiczenie pomaga wyrobić niesamowitą kontrolę nad tym co robimy.

Beatboxowy Mash-up!
Bardzo prosta sprawa, po prostu robimy perkusję i melodię. Nic trudnego? A jednak. Weźmy 3 perkusje: hh (perka ze Snoopa), dnb (P t Pf tpT p Pf), dancehall (P t t p T t pf / P t t pf T t pf). Weźmy 3 linie melodyczne: Snoop, Everybody Dance Now, Still Dre (sama melodia). Banały. Ale kto potrafi bez wcześniejszego przećwiczenia zrobić KAŻDĄ melodię z KAŻDĄ perkusją?

Problem w tym, że jak beatboxer robi melodię z bitem, to odpala wybraną melodię i instynktownie wrzuca bit jaki mu akurat podejdzie. Prawdziwa KONTROLA polega na zrobieniu melodii jaką chcę z bitem jaki tylko zechcę. Poeksperymentujcie, pobawcie się. Pomieszajcie sobie w głowie i sprawcie, żeby Wasze mózgi nie wiedziały co się właściwie dzieje, w którym miejscu taktu jesteście, gdzie jest raz, gdzie jest melodia i gdzie ja kurwa powinienem postawić ten werbel?

31 lipca 2008

PeHowy Piątek

PeHowy Piątek Trzynastego, czyli Summer Beatbox Session i koncert PH. Prawdopodobnie mój najmilej wspominany i najlepszy koncert. Istna miazga!

Cośtam o beatboxie nagrane w trakcie SBS:



Pehowy Piątek ujęty w 6ciu punktach:

1. Znajomi. Przesadziłem. Połowę ludzi, którzy zawitali na SBS znałem (a było ich sporo). Z każdym chciałem pogadać, przez co nie pogadałem prawie z nikim. "(podchodzę do 2 koleżanek) O, patrzcie, to jest BelAir. Ma przejebany styl, posłuchajcie go! Zaraz wracam (ide pogadać z przyjacielem i jego dziewczyną, po 20 sekundach ich też opuszczam, bo ktoś mnie woła na wywiad)". Milion 15-sekundowych konwersacji. Sick!

2. Publiczność. Ona ma WIELKI wpływ na ogólną atmosferę koncertu. Artyści nakręcają publiczność, nakręcona publiczność siłą rzeczy nakręca artystów, a Ci dają z siebie wtedy jeszcze więcej dostając przy tym jeszcze więcej braw. Chyba udało nam się wzajemnie nakręcić i stworzyć zajebistą atmosferę!

3. Koncert. To powinna być wielka tajemnica, jednak na około 20-minutowy koncert mieliśmy przygotowane 4 minuty materiału. 4 minuty ustalone co do hihata, do tego jakieś 5 kawałków typu "Wig robi perkę dnb, Fetor jakiś bass, Pej zaśpiewa". No i kartka na której była napisana kolejność wykonywanych utworów. To plus wspomniana ZAJEBISTA publiczność wystarczyło, żeby stworzyć najlepszy koncert Projektu Hałas.

4. Bitwa. Nie słuchałem. Byłem zajęty lataniem do miliona znajomych jednocześnie. Jednak zajebiście, że coś takiego się odbyło. Brakuje nam bitew bboxowych. Oto są.

5. Drum & Bass. Lubię dnb... jarałem się niemiłosiernie tym co wyprawiał Simba i spółka! Co więcej, moi znajomi nie słuchający dramów jarali się nie mniej. Whoa!

6. Afterparty. After u Feta na który nie mogłem się załapać w towarzystwie Hery i Bela był podobno rewelacyjny. Z kolei mój prywatny 3-osobowy after... super :)

29 lipca 2008

At the same time

Dwa dźwięki z jednych ust, "at the same time", z jednego ryja - jest to zazwyczaj pierwsza poważna sztuczka, której uczy się beatboxer. Zresztą czy w całym beatboxie są poważniejsze sztuczki niż nie-iluzyjne 2 ścieżki w tym samym czasie?

Dwa dźwięki na raz bez iluzji. O tak:

1. Linia melodyczna (nucenie, mruczenie, "mmm"), usta zamknięte. Dzięki temu dźwięk idzie przez nos.
2. Tył języka 'zamyka' gardło, żeby powietrze na pewno nie wychodziło ustami (ciężko to zrozumieć, powtarzajcie krok 2 i 3 do skutku).
3. Otwieramy usta, powietrze ciągle przez nos, brzmienie się NIE ZMIENIA. Teraz warto poruszać ustami, żeby zobaczyć, że są rzeczywiście kompletnie wolne i niepodległe ;)

Mamy jedne płuca, które mogą napędzać albo nos, albo jamę ustną. W tym przypadku powietrze z płuc idzie przez nos a usta są absolutnie wolne. Drugi dźwięk można robić z powietrza zawartego w jakie ustnej, albo praktycznie bez powietrza. Tyle teorii. Teraz przykładowe zastosowanie:

(Linia melodyczna z nosa, usta otwarte)
- całus (niektóre dziewczyny bawią się w te śmieszne i fajne "muaa", nieświadomie robiąc 2 dźwięki na raz - "mua" i sam cmok)
- konik (dźwięk, którego wszyscy nauczyliśmy się w przedszkolu... że niby galop konia, czy coś takiego)
- hihat ("t" bez używania strun głosowych lub 'cykanie')
- kick, snare (czyli już pełna perka)
- clickroll, niektóre rodzaje bąbelków, różne "k"
- pobawcie się w to kilkadziesiąt minut, na pewno coś jeszcze wymyślicie

Fajnie:
Dwa dźwięki na raz bez iluzji
Wielkie "WHOA!" ze strony publiczności
BARDZO DOBRE do ćwiczeń merdających we łbie pt. różne perki z różnymi melodiami (więcej o tym tutaj)

Szkoda:
Perka z płuc brzmi lepiej i potężniej
Wielu dźwięków nie można zrobić jednocześnie z melodią i...
Nie każda melodia nadaje się do 2ch ścieżek (tylko te nie wymagające jamy ustnej)


Więcej o 2ch dźwiękach na raz jak i innych technikach osiągnięcia tego (poprzez iluzję) tutaj

30 czerwca 2008

Matura

Matematyka rozszerzona 90%
Angielski rozszerzony 85%
Polski rozszerzony 52%
Angielski ustny 100%
Polski ustny 95%

13 czerwca 2008

Diablo 2

Od roku nie grałem w żadną grę. I w sumie nigdy szczególnie dużo nie grałem. Od jakiś 8miu lat nie gram w nic, z krótkimi przerwami na pyczenie w dwie najlepsze gry na świecie - Pokemony i Diablo 2. Jednak o ilę w Pokemonach czuję już pewien niedosyt i jakbym miał grać, to w najnowszą wersję na Nintendo DS (którego nie mam), to Diablo jara mnie od lat w tej samej postaci (doszły 2 questy). Panie i Panowie, nadchodzi reset!

Przede mną cztery miesiące ULTRAwakacji. Teoretycznie najlepszy okres w życiu a zrobię wszystko, żeby było tak w praktyce. Nie zamierzam przesiedzieć tych 4ch miesięcy przed kompem!
JEDNAK... jednak zawsze znajdzie się ta krótka chwila pomiędzy odsypianiem a wyjściem na jakąć imprezę albo podczas jedzenia kanapek czy też czekania na znajomego - w tych chwilach zawsze się nic-nie-robi. Jakieś "jaktamcotam? anonudno" na gg, odwiedzanie beatelse.com 5ty raz w ciągu minuty (może już ktoś mi odpisał?") czy też kolejne zejście na dół do lodówki (wersja sportowa) po sok pomarańczowy. Żarty się skończyły, nadchodzi reset ;)
Każdy słyszał o Projekcie Hałas, jednak nie każdy wie, że to skład nie tylko beatboxowy, ale także mocny team w Diablo! Do tego dojdzie jeszcze Suseł i mamy śmietankę światowego pvp ;)
Mam w obec tego 2 pytania:
1) grasz z nami?
2) (jeżeli odpowiedź na pierwsze pytanie to "nie") dasz mi swój cd-key? :)

7 czerwca 2008

Summer Beatbox Session

W Polsce brakuje ludzi, którzy chwyciliby polski beatbox za jaja i poprowadzili jak należy.

Widać to chociażby na przykładzie else, które mimo swojego bardzo znaczącego wpływu na polski beatbox ostatni wywiad opublikowało może 2 lata temu, ostatni art jest ze średniowiecza a newsy nie działają. A bo nie ma czasu, a bo się nie chce, a bo nikt nie umie. Co jest kurwa?!

Przynajmniej o imprezy beatboxowe ktoś zaczyna się troszczyć. Nie ma co ukrywać, za imprezy z serii Beatbox Session i Laboratoria Dźwiękowe (czyli krótko mówiąc za wszystkie większe imprezy beatboxowe, które się ostatnio odbyły) powinniśmy być bardzo wdzięczni labelowi o zacnym skrócie "16W". Teraz atakują imprezą pt. Summer Beatbox Session.

Pierwszego dnia impreza wraz z bitwą beatboxową, 2giego bardzo nietypowe warsztaty rzekomo dla beatboxerów, jednak kompletnie nie uczące samego beatboxu a jego nagrywania. Uderzenie w bardzo mało obleganą część beatboxu. Chyba większość ludzi jednak wolałaby posłuchać, że hihat to "mówisz t!" i raczej trochę wcześnie na aż tak wymyślny temat warsztatów, jednak dla mnie to tylko dobre nowiny. 1) Jestem BARDZO ciekaw jak mogą wyglądać takie warsztaty, 2) może też się czegoś nauczę.

Trochę daleko idący wniosek, ale może beatbox powoli przeradza się z "a co to?" w "no ok, teraz pokaż mi co jeszcze mogę z tym zrobić". Organizując warsztaty na temat nagrywania beatboxu organizatorzy musieli założyć, że ktoś ten beatbox robi. I to jest fajne ;)

Tak to było na pierwszych Laboratoriach:


A tak będzie na Summer Beatbox Session:

1 czerwca 2008

Polski Beatbox...

...ma się nieźle.

Polscy beatboxerzy są wręcz zajebiści. Ani trochę zdają się nie odstawać od jakichkolwiek innych beatboxerów na świecie, niektórych być może po prostu wyprzedzając. Oczywiście ciężko to wszystko ocenić mieszkając w polsce i ograniczając swoją wiedzę do relacji znajomych, humanbeatbox.com i filmików z youtube. Aczkolwiek jest nieźle.
Chociaż poza samym poziomem polskiego beatboxu ważne jest też tempo w jakim ten poziom wzrasta. Pod tym względem też jest fajnie. Blady stawiający poprzeczkę coraz wyżej, Suseł wymyślający nowe patenty CODZIENNIE, czy nawet Projekt Hałas, który budzi się ze snu zimowego i powoli zaczyna przybierać groźne kształty.
Ciągle można się jednak przyczepić do braku profesjonalizmu u bboxerów. Wiele osób nie stara się myśleć o tym, co robi. Chuj z metrum, chuj z tempem, chuj z podziałem na takty a nawet chuj z ustaleniem co zrobić na koncercie - ważne, że gra.

Jeżeli chodzi o imprezy, to jeszcze jakiś czas temu wyglądało to tragicznie - wbw. Nie, żeby wbw było złe - chodzi mi raczej o to, że było TYLKO wbw. Jednak teraz zaczyna się robić wesoło. 16W wkracza do beatboxowego światka organizując kolejne imprezy beatboxowe. Na coraz większą skalę. BRUK ma się dobrze. Kela był w sobotę w polsce. Beardyman zawita (chociaż niestety na zamkniętej imprezie Bacardi), Blady prowadzi warsztaty w Trójmieście, Zgas jeżeli dobrze pamiętam też ma jakieś warsztaty, żyć beatboxować!

Btw. Nie jestem patriotą.

25 maja 2008

Nie mam talentu!

Polskie "Find Your Own Joseph" ruszyło. Casting w Warszawie był chyba wczoraj.
Got Talent to moim zdaniem fajny program, przynajmniej oglądając edycje UK i USA. Jednak chyba nikt nie powinien się łudzić, że w tym programie chodzi o wyłonienie największego talentu...

"Żebyś kurwa wiedział, oni szukają małp"

Ale teraz o beatboxie. Beatboxerzy mają w tym programie mocny start. Bbox jest w polsce mało popularny. Znaczna część telewidzów jak i zapewne jury w trakcie polskiego Got Talent spotka się z nim po raz pierwszy. A oczywiście pierwsza reakcja na beatbox to "You definitely GOT TALENT!" albo prościej - "o kurwa oO".
Niestety to będzie trochę "kto pierwszy ten lepszy", bo jak Zygmunt zrobi przed komisią swoje niezawodne combo Snoop + Fifty + IYMOK, to każdy następny bb robiąc to będzie wzbudzał znacznie mniejszy podziw (co za chuj, kseruje Zygmunta). No to jak, Got Talent czy Got Lucky?

"Ale jak wpadnie 100 nou nejmów z kserem, to naprawdę znaczący beatboxerzy Polscy będą mogli się w dupę pocałować, a nie wybić"

Śmieszna sprawa, bo wspomniane combo Snoop-Fifty-IYMOK użyte w odpowiednim momencie zniszczy komisję, publiczność, pana kamerzystę, mnie, Minixa i Bladego. Showbiznes pełną gębą.

"Miałem iść, ale nie chce mi się ^^ Same pedały tam kurwa świrują z patykami, zośkami, jakieś pojeby"

Nie startuję, bo nie mam talentu. Bo wiem, że są w Polsce bboxerzy bardziej utalentowani ode mnie. Nie przekonuje mnie rozumowanie "chciałem zobaczyć co powiedzą", bo nie zależy mi na zdaniu jury na mój temat. Mam własne. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego ktokolwiek w polsce poza Bladym, Zgasem i Fetem miałby iść na ten casting.

22 maja 2008

hihat by wigi


Tak jest, idę na łatwiznę - kolejny copy-pastle.
Ostatnio mam dużo do roboty (ale spoko, same pozytywne sprawy) i nie miałem czasu / chęci / motywacji / pomysłu żeby coś napisać. Gdyby nie Suseł, nawet i tego postu by nie było!
No więc część druga tutoriali z serii "by wigi" a zarazem kopiowania moich co ciekawszych postów z forum. Mam nadzieję, że uda mi się wyjść nieco ponad "mówisz 'ty' po prostu".

___________


hihat by wigi

zauwaz, ze kiedy wymawiasz "t", to jezyk jest blizej gornych zebow niz podczas wymawiania "c" (sprawdz to mowiac "co to? co to?"). podczas wymawiania "t" jezyk lekko dotyka zebow. przy "c" dotyka tylko podniebienia. sprobuj teraz nie uzywajac strun glosowych zrobic (nie "powiedziec", tylko "zrobic") dzwiek "c" ustawiajac jezyk tak, jakbys mowil "t" - jezyk dotyka lekko gornych zebow. powinien wyjsc nawet-ladnie brzmiacy hihat. mozesz lekko przylozyc dolna warge (a dokladniej -przynajmniej w moim przypadku- jej gorna, wewnetrzna czesc) do gornych zebow, zeby powstal ciekawy, nieco brudny dzwiek. jezeli chcesz zrobic open hihat, poprostu dodajesz na koncu "Sss" (zazwyczaj stopniowo wyciszajac dzwiek).

13 maja 2008

Killa Kela

Najlepszym beatboxerem na świecie jest...
Są jedynie dwie możliwości dokończenia tego zdania: Rahzel albo Killa Kela. No, ewentualnie ktoś mógłby tam wrzucić jeszcze Josepha.
Ci ludzie (Rahzel, Kela, Joseph?) to ultraweterani. To legendy, idole, wzorce i prekursorzy. Jednostki wybitne. Cokolwiek. Gruby czarny z tłustym brzmieniem i chudy biały wykraczający poza wszelkie schematy. Porównywanie Rahzela do Keli nie ma sensu, bo po prostu się nie da. Z kolei porównywanie innych bboxerów do wspomnianej dwójki jest bez sensu, bo to po prostu inna liga. Samo "ladies & gentleman my name is Rahzel" jak i "I go by the name of Killa Kela" wywołuje u beatboxerów większe ciarki na plecach niż cały koncert dowolnego innego beatboxera na świecie.
Jeden z tych typów wpada do polski. Poznań, 29. maja, Killa Kela. Jakbyście byli zainteresowani, walcie na gg 6923165, może ogarniemy jakiś nocleg ect. A więcej info o imprezie jak zwykle na beatelse.com ;)

2 maja 2008

Zegary Atomowe

Jak tylko dowiem się, że jakaś osoba jest perkusistą, od razu dostaje u mnie +5 do respektu.
Pierwsze skojarzenie z "perkusista" to u mnie "zajebiście trzyma tempo". Drugie - "ogarnia teorię".
Ogarnianie teorii zostawię na osobną notkę, dzisiaj o trzymaniu tempa.

Perkusiści to jedni z ludzi, którzy trzymają tempo najlepiej na świecie. Najlepsi perkusiści są tak dokładni, że na podstawie ich gry możnaby stroić zegary atomowe (credit: Memhwa). Mimo wszystko trenują z metronomem.
To jest jeden z powodów, dla których chyba też powinniśmy używać metronomów. Jeżeli ten powód nie jest dla Was wystarczający, żeby zacząć trenować z metronomem, w kilka sekund na pewno będziecie w stanie wymyślić 10 kolejnych. Dla mnie ten jeden to deal breaker. Trzeba i tyle. Koniec.

ps. Pejot dostał ode mnie i Feta metronom na 9nastkę ;)

20 kwietnia 2008

The Beatboxero

Beatboxero, czyli o kserowaniu w beatboxie i jego reprezentancie.

Beatbox ciągle nie jest zbyt popularny. 10 na 10 ładnych Niemek odpowiada twierdząco na pytanie "czy wiesz, co to jest beatbox?". Z czego kilka z nich śmiesznie coś poplumka udając bboxerów widzianych na youtube. Jednak jakby przyszło szaremu człowiekowi wymienić kilku beatboxerów... no nie bardzo.
Ludzie wiedzą, co to jest beatbox, ale nie siedzą w tym na tyle, żeby kojarzyć poszczególnych beatboxerów i ich konkretne bity. W tym miejscu pojawia się Joseph.

Joseph aka Nouvelle Star jest czarnowłosym beatboxerem o włoskiej urodzie, stylowym śmiechu i dużym brzuchu.
Świat zna go z francuskiej edycji Idola, gdzie pomiędzy słowami i śmiechem robił covery bardzo słynnych utworów jak "Billie Jean" Jacksona, "Yeah" Ushera czy "Water" Kennego Muhammada.
To kwestia własnych zasad i honoru. Josepha można porównać do poety czytającego publicznie jedynie cudze wiersze. Czyta je zajebiście, jednak nie są jego. O czym już wspomnieć nie zamierza. Ciężko mu jednak zarzucić brak skilla. To, co robi, robi dobrze. Ale czy artysta wykonujący wyłącznie cudze kawałki rzeczywiście jest artystą? Czyste skojarzenia: artysta - sztuka - twórczość. Joseph tu nie pasuje.

I wszystko byłoby nawet ok (w mojej głowie pozostałby nieźle beatboxującym grubaskiem bez honoru, cały czas miałbym go mniej więcej w dupie), gdyby nie jego ostatni 'wybryk'.



"Vodafone - Beatbox motion", czyli plagiat w reklamie telewizyjnej, w której Joseph Poolpo reklamuje telefony komórkowe bitem Kennego Muhammada. I w ten sposób ten przyjemny, uśmiechnięty grubasek wkurwił całą społeczność beatboxerów.
Już mniejsza z tym, że ludzie 'kochają go' za tak na prawdę cudzą pracę - to problem jego i tych ludzi. Najgorsze jest to, że jeżeli Kenny zechce zagrać koncert i wykonać na nim swój utwór, wymyślony może z 15 lat temu... połowa sali uzna go za lamusa kserującego wielkiego Josepha.

Freestyle

NIENAWIDZĘ improwizować na bitwach i koncertach. Jednak z 90% tego, co tam robię, to właśnie improwizacja. Nie licząc ostatnich projektowych koncertów, na których ogarniamy już małe conieco (ktoś wie jak to się pisze?).

Beatboxerzy to nie profesjonalni muzycy. Serio. Pierwsze skojarzenie z "metronom" to często "co to metronom?" a z "3/4" to "ale to nie pianino". Odpowiedź na "7/4" to "pierdol się" a tempo zawsze jest "o takie". Nie żeby teoria była niezbędna... ale chyba jest całkiem istotna, patrząc chociażby na najbliższych nam muzyków - perkusistów.

I z tego braku profesjonalizmu wynika też brak materiału. A z braku materiału nieustanny freestyle. Lekko uogólniając, ale chyba można podzielić "profesjonalizm" beatboxera w ten sposób:
1) cudze, gotowe bity
2) własny freestyle
3) własne, gotowe bity
4) własne bity z improwizowanymi zmianami pod kątem reakcji publiczności

I jeszcze jedno: nie wiem jak u Was, ale u mnie gotowce powstają po prostu z freestyle'u. Spodoba mi się jedna pętla - biorę. Wymyślam przebitki i breaki. Wstawiam przerwy. Wstęp. Zakończenie. Powstaje miazga. Teoretycznie.

14 kwietnia 2008

mini keh by wigi


Dzisiaj wrzucam mój chyba najsłynniejszy post na beatelse.com :) Keh, czyli najtrudniejszy do wytłumaczenia dźwięk jaki znam w moim tutorialu pt "mini keh by wigi" z 18 sierpnia 2006 roku:

________________________


mini keh by wigi
(short version)

ustawiasz język jak do kaczorka*. wciągasz powietrze (wciągasz. wdech, nie wydech jak przy kaczorku). w ten sposób otrzymasz ten cały 'sound' keha.
żeby wykonać werbel, musisz przytkać język do podniebienia, żeby zablokować drogę powietrza. robisz ciśnienie próbując wciągnąć powietrze (powietrze nie dostaje się do płuc, bo język blokuje drogę) i nagle szybko puszczasz język ustawiając go w pozycji kaczorka. to tworzy charakterystyczne walnięcie. od razu po walnięciu luzujesz język w taki sposób, żeby wdychane powietrze brzmiało jak "sz". w ten sposób otrzymujesz piękne 'ksz', czyli słynny keh snare.

najtrudniejszy jest sam kaczorek. niektórzy potrafią go od razu (ja nauczyłem się w przedszkolu), niektórzy muszą do niego dojść... zajmuje to od kilkunastu sekund do... niepowodzenia.
jeżeli nauczysz się kaczora, keh to jedynie kwestia czasu.

GL HF,
wigi


*kaczorek - dźwięk, który wymyślił kiedyś słynny Kaczor Donald. tylne 'skrzydła' języka dotykają tylnej części podniebienia przy tylnych zębach (dotykają też trochę zębów). po środku jest mała szczelina. teraz wydech i powietrze 'obijając' się o szczelinę i podniebienie tworzy charakterystycznego kaczora.

8 kwietnia 2008

Beatbox Eat Drum Machine

To chyba będzie mój pierwszy koncert w tym roku, nie licząc występu na Laboratoriach Dźwiękowych.

Nie jestem zawziętym fanem hip-hopu ani wielkim zwolennikiem trzymania beatboxerów w wielkim pudle z napisem "rapy, skejty, szerokie spodnie i inne takie". Nie, żebym miał coś do skejtów, spędziłem na desce 4 lata. Jednak beatbox wykracza ponad podkład dla freestyle'owca jak zabraknie baterii w radiu i czysto hiphopowe imprezy. Jednym z moich większych marzeń związanych z beatboxem poza nauczaniem go jest właśnie wyjście poza środowisko hiphopowe. Nie odcięcie się od tego, ale nie ograniczanie się do imprez jednego gatunku. Swoją drogą, kiedy ostatnio zrobiliście jakiś hiphopowy bit? U mnie było to jakieś 20 funków, 16 pojebańców, 12 dramów, 5 techniawek, 6 popów i 5 dancehalli temu.

Fakt jest taki, że w beatboxie czystego hh robi się tyle samo, co wielu innych gatunków. Jak nie mniej. Beatbox to jeden ze sposobów tworzenia muzyki, a nie jeden z gatunków muzycznych. Nie licząc korzeni (które dla wielu są dosyć istotnym argumentem, zdaję sobię z tego sprawę) beatbox ma tyle samo wspólnego z rapem, techno czy dubstepem.

Graliśmy projektowo na "neutralnych" imprezach nie związanych z żadnym gatunkiem muzycznym (mistrzostwa polski w CounterStrike, Warcratf ect; highschool party w Piotrkowie Trybunalskim; koncert dla TVP), teraz zobaczymy jak to się robi na imprezach po prostu NIE-hiphopowych. Jak na razie graliśmy na festiwalu rockowym i wyszło zajebiście. Czas na dramy!

Drum & Basta -
"Beatbox Eat Drum Machine"
DJ Harland, DJ Ant, pH
Środa, 21.00, Klub Punkt, Koszykowa 55
http://img176.imageshack.us/img176/9919/gallery49720029500x500os1.jpg

6 kwietnia 2008

Organizacja

Wczoraj znalazłem swoje nagrania z sierpnia-września 07. Jest to 35 krótkich nagrań zawierających pojedyncze patenty / układy perkusyjne. To było tak...

Beatboxu wtedy nie robiłem za wiele (mam tak od 2 lat). Myślę, że średnio z 10 minut dziennie. Jednak postanowiłem zawsze jak przed kompem wpadnie mi jakiś ciekawy patent albo bit do głowy, odpalić OmniOutliner'a i nagrać co trzeba. I w ten sposób od 5. sierpnia do 16. września nagrałem 35 kilku/kilkunasto sekundowych "notatek".

Nieoszlifowany diament to może przesada, ale na pewno z patentów w nich zawartych można stworzyć wiele dobrego. Nagrania miałem podzielone na róźne działy. Dla zainteresowanych były to: 3/4, 4/4, 5/4, 6/4, 7/4, 11/4 (w tym nic nie nagrałem), Covers, Inne, Projekty. W innych nagrywałem pojedyncze patenciki, kombinacje dźwięków, "kombosy" nie przydzielone do konkretnego metrum a w projektach bity/sekwencje, które chciałem wykorzystać do bierzących "zleceń".

Napierdalanie beatboxu przez 4h dziennie daje niesamowity skill i te "obycie" z beatboxem. Jednak właśnie nagrywanie patentów sprawia, że z 10 minutowej sesji można wydusić więcej niż ze wspomnianych czterech godzin. Warto.

5 kwietnia 2008

Amen Motherfucker


The Winstons - Amen Brother

http://youtube.com/watch?v=HGVF-WUzmx0

Utwór z 1969 roku, zawierający najważniejszy break w historii.


The world's most important 6-sec drum loop
http://youtube.com/watch?v=5SaFTm2bcac&feature=related

Film o najważniejszym breaku na świecie, różnorodnym wykorzystaniu 4ech taktów perkusyjnych, historii samplingu, wielu gatunkach muzycznych, prawach autorskich, biznesie i robieniu w chuja.


Maladroit - Amen Motherfucker
http://www.youtube.com/watch?v=S219XUm18LA

Amen

31 marca 2008

Pieprzony hipokryta!

- Startujesz?
- Nie.
- Dlaczego?!
- Nie beatboxuję ostatnio, przyszedłem klaskać.

Taką rozmowę miałem w klubie z kilkunastoma osobami. Po czym wystartowałem na bitwie i co najgorsze - wygrałem ją.

Jestem największym możliwym fanem przygotowania jeżeli chodzi o sprawy koncertów i bitew. Nie ma innej opcji, na koncerty i bitwy TRZEBA się przygotować. I z takim podejściem przez 4 lata nie byłem przygotowany na żadną bitwę (trochę na wbw 05) a na koncerty przygotowywałem się zazwyczaj godzinę przed. A co najgorsze - jeżeli chodzi o przygotowanie, cały czas jestem do przodu w stosunku do bardzo wielu beatboxerów.

Nie, żeby freestyle był zły. To jest ultraważna umiejętność. Jednak gotowiec ZAWSZE będzie przynajmniej tak samo dobry. Koncerty i bitwy to moment, kiedy trzeba pokazać się z jak najlepszej strony, a nie liczyć na 'a może mi coś dobrego wyjdzie na fristajlu' (wyjątek: Zgas, on na free zostaje mistrzem Polski ;) ).

Anyway, to już moja 2ga bitwa pt. "nie startuję". I 2ga tego typu bitwa, na której odnoszę jako-taki sukces. Jestem pieprzonym hipokrytą, czy może ktoś zrozumie ten gigantyczny peer pressure ze strony większości bboxerów w klubie? :)

29 marca 2008

! ...

cholera, wygrałem

27 marca 2008

Laboratoria Dźwiękowe

Jutro ważny dzień!
Warsztaty beatboxowe, koncerty bboxowe i beatbox battle. Słowem - WSZYSTKO. Więcej rodzajów imprez beatboxowych nie znam. Do tego jeszcze warsztaty i koncerty DJskie + opcja, która mi bardzo przypadła do gustu, czyli beatbox & turntablism razem.
Brzmi świetnie, wbijam. Tylko niestety trochę się spóźnię, bo mam rano próbną z anglika.

Więcej info:
http://beatelse.com/forum/viewtopic.php?t=2328
http://grono.net/event/pub/21239/
http://16w.pl/

26 marca 2008

I Was Hip-Hop Before Ducks

Loopstation mi nie podszedł. To pewnie przez moje mocno ograniczone możliwości. 112bpm perka, 120bmp perka, dnb perka, poprzestawiana perka, 3/4 perka, 7/4 perka, bas... nawet jakbym dostał milion śladów, marnie by to wyszło.

Korg kaoss Pad 3 to już inna bajka. Brzmi rewelacyjnie. O tak:



Gigantyczną zaletą beatboxu jest fakt, że to wszystko idzie prosto z ryja. Przez co brzmi nieco mniej realnie ect, ale wrażenia są niesamowite - "just me and the microphone". Loopstation łamie barierę jednych płuc i jednych ust, dzięki czemu zamiast 2-4 ścieżek z iluzją lub bez można zrobić 4, 5, 6 czy ile tam kto zechce pełnokompetentnych, osobnych ścieżek at the same time. Brzmienie zostaje pół-ludzkie. I cała magia "wszystko prosto z ust" znika (no niby z ust, ale przecież ma tu jakąś maszynkę, fotomontaż jakiś, efekty, dzisiejsza technologia, no nie wiem).

Za to ta świecąca zabawka Korga zdaje się być cudowna. Kilka ścieżek, zabawa w modulacje, fajne brzmienie, efekty w czasie rzeczywistym, można dotykać i do tego świeci. Jak Fet to kupi to do niego wbijam i testuję ile wlezie.

Domyślam się, że nie jest pozbawiona wad. Możliwe, że ilość efektów jest mocno ograniczona, właściwości łączenia śladów mocno skromne ect. Jednak po tym co pokazał Beardy, jestem zachwycony. Tyle, że typ zachwyca i bez takich zabawek.

25 marca 2008

Automotywacja

Matura już za (chyba) 6 tygodni. Przesrane!

Więc sprawa jest prosta, od jutra się uczę! Już to obgadałem z przyjacielem. Ok. godzinkę dziennie. Nikt jeszcze nie czyta tego bloga, ale mimo wszystko - piszę to tutaj, żeby czuć się zobowiązanym. Uczę się i tyle, no excuses. Postanowione.

Matma - 30min dziennie
Angielski - 15 min dziennie
Polski - 1 streszczenie dziennie

Przez te 6 (chyba) tygodni mogę zgłosić sobie 3 nieprzygotowania. I wtedy cały dzień mam usprawiedliwiony. Dodatkowo mogę wykonać "zadanie" PRZED czasem (np. dzień wcześniej), ale nigdy nie po. Aha, i odrabianie prac domowych liczę do dziennego limitu (czyli 30min pd z matmy i dzień zaliczony).

Wszystkie matury chcę napisać na 80+ ;)

22 marca 2008

Start!

Na początek moja wersja odpowiedzi na jedno z najważniejszych pytań, które może zadać początkujący beatboxer:

Jak zacząć?

Pisałem o tym na else, na gronie i indywidualnie na gg, ale to jest na tyle ważna sprawa, że napiszę i tutaj ;)
Uwaga: nie uważam, że znam najlepszą możliwą metodę na start. Wiem tylko, że miałem chyba najszybszy start ze wszystkich znanych mi bboxerów i dla mnie to zadziałało.

1) http://zegartiktaka.pl/
2) http://humanbeatbox.com/
3) http://beatelse.com/ *

1. Nauka podstaw. Kick, hihat, snare (stopa, hihat, werbel) - tylko te trzy dźwięki. To maksymalna podstawa. Na początku osobno, później już razem. Proponuję zacząć od prostego 'p t pf t' żeby tylko robić te dźwięki i starać się trzymać rytm. Na zegarze macie wszystko porządnie wytłumaczone po polsku. W moim przypadku to były 2 dni (m.in. siedzenia przed kompem grając w diablo i prostym pierdzeniu pod nosem), ale warto porządnie opanować te dźwięki. Wg mnie tak - jak robienie tego samego 'p t pf' w kółko się znudzi, można przejść dalej. Nic na siłę.

2. Sztuczki. Żeby nie było zbyt monotonnie warto nauczyć się 1-3 nowych dźwięków (w moim przypadku był to keh). Praktycznie nigdy nie będzie to dlatego, że "nie mam już co robić z samym pu cy pfy" (można robić beatbox LATAMI używająć jedynie tych trzech dźwięków i ciągle się rozwijać), chodzi po prostu o zabicie nudy i motywację do dalszej nauki. Na humanbeatbox.com jest sporo tutoriali do 'egzotycznych' dźwięków. NIE TYLKO na głównej, forum też jest bardzo przydatne (wg mnie najbardziej). Mocno polecam też nauczenie się kilku bboxowych klasyków ("If your mother only knew" Rahzela, "Water" Kenny Muhammada) żeby zrozumieć kilka patentów i iluzji.

3. Indywidualne problemy, społeczność. Jeżeli w trakcie nauki coś stanie się niezrozumiałe, warto spróbować zapytać o to na forum. Instrukcje do konkretnych dźwięków, wytłumaczenie wszelkich 'sztuczek' (2 dźwięki na raz ect.), konstruktywna krytyka na temat własnych nagrań.

Ogólnie uważam zegartiktaka za najlepsze miejsce do nauczenia się maksymalnych podstaw, humanbeatbox za najlepsze miejsce do nauczenia się jakiegoś egztycznego dźwięku i bboxowych klasyków, a beatelse.com za najlepsze miejsce do rozwiązywania indywidualnych problemów i ogólnej dykusji o beatboxie.
Dlaczego nauka przez internet? Bo nie każdy ma pod ręką weterana beatboxu, który wszystko cierpliwie wytłumaczy.

Dodam jeszcze, że beatbox jest niesamowicie prosty (kiedyś napiszę o tym coś więcej) i wszelkie efekty Waszej pracy będą BARDZO szybko widoczne. Proste pierdzenie w 10 minut, zaimponowanie kolegom z klasy w tydzień, koleżankom w miesiąc, publice na koncercie w pół roku, beatboxerom po 2ch latach (prawdziwego, skutecznego treningu - o tym też kiedyś napiszę).

* - dla dociekliwych: jak zaczynałem, nie było jeszcze beatelse.com . Korzystałem z nieistniejącego już beatboxforum.

21 marca 2008

1

Matura coraz bliżej, czasu coraz więcej - trzeba coś z tym zrobić.
Jako że bboxu za dużo nie robię, ale siłą rzeczy cały czas w tym siedzę i o tym myślę, postaram się co jakiś czas napisać tu coś ciekawego i przydatnego beatboxerom.