31 marca 2008

Pieprzony hipokryta!

- Startujesz?
- Nie.
- Dlaczego?!
- Nie beatboxuję ostatnio, przyszedłem klaskać.

Taką rozmowę miałem w klubie z kilkunastoma osobami. Po czym wystartowałem na bitwie i co najgorsze - wygrałem ją.

Jestem największym możliwym fanem przygotowania jeżeli chodzi o sprawy koncertów i bitew. Nie ma innej opcji, na koncerty i bitwy TRZEBA się przygotować. I z takim podejściem przez 4 lata nie byłem przygotowany na żadną bitwę (trochę na wbw 05) a na koncerty przygotowywałem się zazwyczaj godzinę przed. A co najgorsze - jeżeli chodzi o przygotowanie, cały czas jestem do przodu w stosunku do bardzo wielu beatboxerów.

Nie, żeby freestyle był zły. To jest ultraważna umiejętność. Jednak gotowiec ZAWSZE będzie przynajmniej tak samo dobry. Koncerty i bitwy to moment, kiedy trzeba pokazać się z jak najlepszej strony, a nie liczyć na 'a może mi coś dobrego wyjdzie na fristajlu' (wyjątek: Zgas, on na free zostaje mistrzem Polski ;) ).

Anyway, to już moja 2ga bitwa pt. "nie startuję". I 2ga tego typu bitwa, na której odnoszę jako-taki sukces. Jestem pieprzonym hipokrytą, czy może ktoś zrozumie ten gigantyczny peer pressure ze strony większości bboxerów w klubie? :)

2 komentarze:

Majdan pisze...

tak właśnie, przygotowywać się trzeba ot co i albowiem bo ponieważ ;]

fet pisze...

no i teraz się przygotowywujemy projektem Wojktu.