31 lipca 2008

PeHowy Piątek

PeHowy Piątek Trzynastego, czyli Summer Beatbox Session i koncert PH. Prawdopodobnie mój najmilej wspominany i najlepszy koncert. Istna miazga!

Cośtam o beatboxie nagrane w trakcie SBS:



Pehowy Piątek ujęty w 6ciu punktach:

1. Znajomi. Przesadziłem. Połowę ludzi, którzy zawitali na SBS znałem (a było ich sporo). Z każdym chciałem pogadać, przez co nie pogadałem prawie z nikim. "(podchodzę do 2 koleżanek) O, patrzcie, to jest BelAir. Ma przejebany styl, posłuchajcie go! Zaraz wracam (ide pogadać z przyjacielem i jego dziewczyną, po 20 sekundach ich też opuszczam, bo ktoś mnie woła na wywiad)". Milion 15-sekundowych konwersacji. Sick!

2. Publiczność. Ona ma WIELKI wpływ na ogólną atmosferę koncertu. Artyści nakręcają publiczność, nakręcona publiczność siłą rzeczy nakręca artystów, a Ci dają z siebie wtedy jeszcze więcej dostając przy tym jeszcze więcej braw. Chyba udało nam się wzajemnie nakręcić i stworzyć zajebistą atmosferę!

3. Koncert. To powinna być wielka tajemnica, jednak na około 20-minutowy koncert mieliśmy przygotowane 4 minuty materiału. 4 minuty ustalone co do hihata, do tego jakieś 5 kawałków typu "Wig robi perkę dnb, Fetor jakiś bass, Pej zaśpiewa". No i kartka na której była napisana kolejność wykonywanych utworów. To plus wspomniana ZAJEBISTA publiczność wystarczyło, żeby stworzyć najlepszy koncert Projektu Hałas.

4. Bitwa. Nie słuchałem. Byłem zajęty lataniem do miliona znajomych jednocześnie. Jednak zajebiście, że coś takiego się odbyło. Brakuje nam bitew bboxowych. Oto są.

5. Drum & Bass. Lubię dnb... jarałem się niemiłosiernie tym co wyprawiał Simba i spółka! Co więcej, moi znajomi nie słuchający dramów jarali się nie mniej. Whoa!

6. Afterparty. After u Feta na który nie mogłem się załapać w towarzystwie Hery i Bela był podobno rewelacyjny. Z kolei mój prywatny 3-osobowy after... super :)

Brak komentarzy: