26 marca 2008

I Was Hip-Hop Before Ducks

Loopstation mi nie podszedł. To pewnie przez moje mocno ograniczone możliwości. 112bpm perka, 120bmp perka, dnb perka, poprzestawiana perka, 3/4 perka, 7/4 perka, bas... nawet jakbym dostał milion śladów, marnie by to wyszło.

Korg kaoss Pad 3 to już inna bajka. Brzmi rewelacyjnie. O tak:



Gigantyczną zaletą beatboxu jest fakt, że to wszystko idzie prosto z ryja. Przez co brzmi nieco mniej realnie ect, ale wrażenia są niesamowite - "just me and the microphone". Loopstation łamie barierę jednych płuc i jednych ust, dzięki czemu zamiast 2-4 ścieżek z iluzją lub bez można zrobić 4, 5, 6 czy ile tam kto zechce pełnokompetentnych, osobnych ścieżek at the same time. Brzmienie zostaje pół-ludzkie. I cała magia "wszystko prosto z ust" znika (no niby z ust, ale przecież ma tu jakąś maszynkę, fotomontaż jakiś, efekty, dzisiejsza technologia, no nie wiem).

Za to ta świecąca zabawka Korga zdaje się być cudowna. Kilka ścieżek, zabawa w modulacje, fajne brzmienie, efekty w czasie rzeczywistym, można dotykać i do tego świeci. Jak Fet to kupi to do niego wbijam i testuję ile wlezie.

Domyślam się, że nie jest pozbawiona wad. Możliwe, że ilość efektów jest mocno ograniczona, właściwości łączenia śladów mocno skromne ect. Jednak po tym co pokazał Beardy, jestem zachwycony. Tyle, że typ zachwyca i bez takich zabawek.

Brak komentarzy: